Nie mam takich zdjęć…
Rzecz w tym, że te tematy zgłębiałam jakieś 10 lat temu.
Aż doszłam do wniosku, że jeśli dalej je będę tak dogłębnie analizować to będę się co najwyżej pogrążać w czarnej otchłani.
Od tego momentu uznałam, że lepiej postawić na jaśniejszą stronę życia, nie żeby było jakoś specjalnie łatwo – przeciwnie, bywa gorzko i bardzo ciężko, ale… jeśli wszędzie dookoła wszystko torpeduje nas pokazując najgorsze strony życia to ludzie się w to wkręcają i tak buduje nam się świadomość pesymizmu i fatalizmu. No bo jak może być inaczej, skoro ciągle ktoś nam wmawia że właśnie taki jest świat, w związku z czym trawi nas niemoc, bezradność i w pewnym momencie wydaje się, że będzie już tylko coraz gorzej…
Myślę, że poszukując tych dobrych i pogodniejszych stron ludzkiej natury, i naszej polskiej rzeczywistości można choć trochę budować w ludziach nowe obrazy samych siebie – bo żyjemy w czasach ciągłych zmian – które mogą się również kojarzyć z wieloma pozytywami. Fotograficznie jeszcze tego nie ujęłam, bo choć chciałabym, trochę mam opory przed fotografowaniem obcych ludzi, mogą sobie przecież nie życzyć.
Na razie skupiam się przede wszystkim na próbkach ściśle technicznych.
Gdybym miała ustosunkować się do Twojego zdjęcia, niewątpliwie uznałabym, że:
– szczyt szczęścia, pusto dookoła, żadnych ludzi, żadnego chamstwa, spokój i cisza
– deszcz, gdy można sobie z parasolem pochodzić, chłodek, gdy można się ciepło ubrać
– czy zrozumienie ludzi jest w ogóle możliwe? Czy bardziej udawane? Mówimy różnymi językami, żyjemy w różnych światach, określają nas inne doświadczenia życiowe, inne wartości lub ich brak… Czy o zrozumienie ludzi warto walczyć za wszelką cenę czy po prostu podążać własną ścieżką, a inni gdy widzą, dopiero zaczną rozumieć? A jeśli nie… To pal ich diabli!
– własna znikomość – ludzie, którzy zdają sobie sprawę z tej znikomości żyją pokorniej. Dużo przez to tracą w stosunku do tych, którzy nie są tego świadomi. Ale… wyobrażasz sobie, co by było, gdybyśmy wszyscy nie mieli tej pokory? Skoro ludzie bywają tak nieznośni, co by było gdyby dołączyła do nich jeszcze ta reszta? A tak jest równowaga w przyrodzie :) Może tylko w obliczu tej znikomości trzeba mieć świadomość, że najważniejsze to nie żałować na starość, czego z realnych rzeczy się w życiu nie zrobiło. Każdy ma swoje wybory.
Ja w każdym bądź razie uważam, że szukanie pozytywów ma sens dla samego siebie. Nie życie i świat jest zły. To ludzie dookoła wiele niszczą. I myślę, że powinno się walczyć o ocalenie optymizmu, który na szczęście można znaleźć omijając ludzi szerokim łukiem :)
Muszę w końcu chwycić za aparat. Tęsknię za nim bardzo.
Ale tak mało czasu…
Jasne, masz rację, ale czasami bierze mnie melancholia – to był taki wieczór… pusty … wietrzny… pełen dziwnych wizji…, drzewo łamało cienie w świetle padającym z lampy stojącej obok… nie, to nie było ponure, raczej tajemnicze,… obcość może odrobinę – świadomość własnego krótkiego bytu… czasami tak się robi w umyśle…
Takie klimaty bardziej ułatwiają nam zrozumienie swojej drogi…
Ludzie polityki pozbawieni są takiego myślenia …
Oni nie żyją tym zrozumieniem…swojego życia…
Jesteśmy pyłkiem na wietrze (iluż to już tak pisało…)
A wszystkie te chwile w naszych umysłach przeminą i zostaną zapomniane,.. „Jak łzy na deszczu…” (mój ulubiony cytat…)- kiedy odejdziemy…
To tylko uczy pokory i szacunku do tej chwili którą mamy… krótkiej chwili… i obyśmy ją dobrze wykorzystali…
CO do aparatu:
( i to jest plus compactów zawsze przy sobie…)